Jak podnieść swój status i prestiż
Dzisiaj porozmawiamy o tym w jaki sposób związek z jakąś legendarną postacią bądź celebrytą wpływa na odbiór Twojego wizerunku oraz w jaki sposób wykorzystać to w życiu codziennym…
Psycholog Hans Dieter Mummendey wspomina nowojorskie sympozjum psychologiczne sprzed lat, podczas, którego zrobił furorę, nie dzięki wystąpieniu, ale dzięki spotkaniu w drodze do hotelu Woodiego Allen. Opowieść o przelotnym spotkaniu ze słynnym filmowcem zrobiła niesamowite wrażenie.
Czy otarcie się o wielkość przydało nieco geniuszu temu człowiekowi? Na pewno nie, nikt nie wysunął by tezy, że kompetencja, któregoś z nich wzrosła. Nie mniej jednak, można czerpać korzyści z cudzego statusu poprzez samo z nim skojarzenie. Jest to swojego rodzaju pławienie się w blasku.
Związek z osobą o wysokim statusie bezpośrednio wpływa też na nasz status. By subtelnie użyć tej metody wystarczy ujawnić punkty styczne z tą osobą. Np: to samo miejsce urodzenia, miejsce zamieszkania, alb pracy. Poglądy polityczne albo religijne. Uprawianie tego samego sportu, takie same cechy wyglądu lub ubioru. Ten sam styl spędzania wolnego czasu. Wzmianka, że ten polityk czy sportowiec pochodzi z tego samego miasta lub z tym i tym chodziliśmy do szkoły albo jechałeś z nim windą…
Powołujmy się zatem bez obaw na podobieństwa do legendarnych postaci, nawet tych niemających nic wspólnego z naszą specjalizacją. Jednak bez sensu było by się przechwalanie, że znamy kogoś znanego. Tak naprawdę wystarczą wskazówki wizualne.
Przykładem jest biuro Milchana z Century fox w, którym widnieją zdjęcia z aktorami. Z każdym zobaczonym zdjęciem szacunek do niego wzrasta. Nawet powoływanie się na postać, której nie znamy przynosi efekty. Przykładem są wyznawcy religijni, którzy mówią, że mają kontakt z bogiem lub politycy powołujący się na ojców założycieli, generałów i przywódców. Ludzie często nie pamiętają, że asocjacja wpływa też negatywnie na wizerunek mówiąc, że chodzili do beznadziejnej szkoły, pracowali w beznadziejnej pracy, lub mieli beznadziejnego partnera. Warto postępować odwrotnie, czyli chwalić wszystko co z nami związane.
Prestiż- pod koniec lat 80–tych na pewnym nowojorskim przyjęciu wywiązała się awantura. Jakiś mężczyzna zaczął się narzucać Naomi Cambell. Nikt nie miał odwagi zainterweniować. Prócz wątłego siedemdziesięcioośmiolatka Sir. Alfreda. Wstawił się za dziewczyną, jednak agresor wypalił: wiesz kim ja jestem? Mistrz boksu Mike Tyson. Alfred odpowiedział aha, a ja jestem emerytowanym wykładowca logiki z Uniwersytetu Oksfordzkiego. Skoro już wiemy co każdy sobą reprezentuje, możemy porozmawiać jak dżentelmeni. Zażegnując w ten sposób konflikt.
Wniosek jest taki, że nic nie przekonuje o naszym prestiżu i kompetencji jak podkreślenie swojego statusu. Stek zaserwowany na eleganckim talerzu w hotelu smakuje lepiej niż na papierowej tacce w barze. „Czytanie książek z cytatami może przynieść wiele pożytku człowiekowi niewykształconemu” Czy powyższe zdanie robi wrażenie? No nie, ponieważ nie wiemy kto je wypowiedział. Wypowiedział je Winston Churchil. Gdyby było opatrzone jego nazwiskiem odbiór był by na pewno ważniejszy. Cytaty są docenianie tylko wtedy, gdy są rozpoznawalne i kojarzone z autorem. Wtedy rosną do rangi mądrości. Monarchowie od zawsze podtrzymywali prestiż nawet stawiając na swoją cześć posągi i statuy.
Amerykański ekonomista określił, że ludzie kupują przedmioty opierając się na ich renomie. To zjawisko nosi nazwę efektu Veblena i polega na wzroście popytu pomimo wzrostu ceny. Dlatego np. Ludzie, którzy chcą być uważani za ludzi o wysokim statusie kupują rolexa albo bentleya. Powiem Ci, że to rzeczywiście działa. O wiele bardziej profesjonalnie będziemy się czuli w rękach adwokata z rolexem i w drogim garniturze niż kogoś w tanim, źle dobranym. Kiedyś Kevin Spacey, zanim stracił na renomie występował publicznie. Opowiadał między innymi żarty, każdy jego żart wydawał się mega śmieszny, odbiorcom pochlebiało, że ktoś prestiżowy i znany w ogóle raczył podjąć próbę rozśmieszenia ich. Tymczasem, gdyby na scenę wszedł woźny i opowiedział ten sam zestaw żartów nikt by się nie zaśmiał. Mało tego, dokładnie te same słowa wypowiedziane dzisiaj przez Kevina, miały by zupełnie inny odbiór. Notabene symbole statusu tracą wartość w raz z bliższym poznaniem, jednak są niezwykle istotne, kiedy robimy pierwsze wrażenie.